poniedziałek, 21 września 2009

Chelsea w Irlandii

Mecz z Tottenhamem oglądało w kilku polskich miastach ponad 100 kibiców na organizowanych przez oficjalne stowarzyszenie ChelseaPoland i nie tylko spotkaniach. Cieszy niezmiernie stale rosnąca popularność The Blues w Polsce. Po rewolucji Abramowicza i przyklejeniu etykiety klubu dla sezonowców nastały już czasy stabilizacji. A jak wygląda stosunek do Chelsea w Irlandii?

Pierwszy raz Zieloną Wyspę odwiedziłem trzy lata temu. Na ulicach Dublina czy mniejszych miejscowości rzuca się w oczy cholernie dużo koszulek sportowych. Dominują oczywiście te reprezentujące barwy zespołów grających w ich sporty narodowe jak futbol gaelicki czy hurling ale są też te piłkarskie - Manchesteru i Liverpoolu. W 2006 roku Chelsea zdobyła drugi raz z rzędu mistrzostwo i momentalnie stała się wrogiem publicznym numer jeden. Pamiętam jak dzisiaj sytuację jaka spotkała mnie w Championie w Dundrumie kiedy chciałem kupić sobie koszulkę The Blues. Niemogąc jej znaleźć podszedłem grzecznie do pana pracującego w tym sklepie, który akurat będąc na drabinie wieszał jakieś rzeczy i powiedziałem - "Przepraszam. Szukam koszulki Chelsea, mogę wiedzieć gdzie są?". Wzrok momentalnie z standardowego, przyjaznego jak u większości Irlandczyków zmienił się na chłodny i oziębły - "F*ck Chelsea". Tyle od niego usłyszałem, a koszulkę potem sam znalazłem w innym miejscu.

Rok później jechałem tutaj z nadzieją na ocieplenie relacji Chelsea-Irlandia bo w końcu tytuł zdobył Manchester. Poprawa była. Stosunek piłkarskich koszulek spotykanych na mieście bądź w pubie oscylował w granicach: 1 Chelsea - 15 Manchester/Liverpool. Pytałem się ludzi czemu tak nienawidzą The Blues - "Kupują tytuły!", "Abramowicz!". Na nic zdawały się argumenty, że przecież Manchester czy Liverpool też płacą gigantyczne sumy - w tym okresie przecież zostali kupieni Torres czy Anderson.

Przejdźmy do teraźniejszości. W sobotę chodząc po Dublinie postawiłem sobie za cel liczenie koszulek Chelsea. Wyszło mi cztery - w trzech byli chłopacy góra w wieku do 10 lat. Udałem się znowu do Championa [chyba :P] - tym razem na Henry Street - i... widok ten wcale mnie nie zaskoczył.

Następnie chciałem poszukać książek związanych z The Blues. Były aż dwie pozycje w zaledwie jednej księgarnii. Nie muszę chyba wspominać ile było na tematy związane z The Reds czy ManU.

Na koniec dzisiejszy mecz. Derby Londynu były kompletnie w cieniu finału futbolu gaelickiego rozgrywanego na Croke Park między Kerry a Cork. Aby je w ogóle obejrzeć musiałem po zakończeniu derbów Manchesteru zmienić lokal - ten w którym przebywałem widocznie nie zamierzał pokazywać Chelsea. A sam mecz oglądałem do 50 minuty [wtedy Kerry odebrało puchar] bez głosu... Razem ze mną w ekran patrzyło się w miarę regularnie może 6 osób [2 w koszulkach MU] po drugiej stronie sali. Jeden z nich wyszedł do toalety w momencie gdy padła pierwsza bramka dla Chelsea i wracając pytał kto strzelił. "Ashley fu*ken Cole".

poniedziałek, 14 września 2009

Jak przewidywałem czyli podsumowanie czterech kolejek Ligi Sagres + Chelsea-Porto


Po czterech kolejkach

Dzień przed inauguracją Ligi Sagres 09/10 w jednej z moich pierwszych notek napisałem, że walka będzie toczyła się miedzy dwoma zespołami - Porto i Benficą. Ten scenariusz póki co sprawdza się w 100%. Obie ekipy idą łeb w łeb, solidarnie wygrywają i gubią punkty. Po falstarcie w pierwszej kolejce nikt nie może znaleźć już recepty na piłkarzy Jesualdo i Jesusa.

Standardowo jak to bywa w lidze portugalskiej jest zawsze ten trzeci, który na początku sezonu błyszczy formą. Teraz padło na Bragę z kompletem zwycięstw. Jej forma zostanie zweryfikowana już w najbliższej kolejce gdzie zmierzy się z mistrzem, a następnie w dziewiątej odsłonie ligi z Benficą. Wtedy będzie zmuszona ustąpić miejsca dwóm gigantom w czołówce tabeli i zacznie toczyć boje ze słabiutkim Sportingiem o najniższy stopień podium.

Benfica wyraźnie się rozkręca w tym sezonie. Po bardzo szczęśliwym zwycięstwie z Guimaraes rozstrzelali w następnej kolejce Setubal 8-1. Teraz w derbach wcisnęli Belenenses cztery bramki na wyjeździe. Na dzień dzisiejszy mają kapitalną średnią 3.5 gola na mecz co jest najlepszym wynikiem wśród czołowych lig europejskich.

Słabszą skuteczność ma Porto, które traci też więcej bramek od swoich rywali z Lizbony. Jednak to w zespole Jesualdo Ferreiry widać większą równomierność w wynikach. Po felernym remisie z P. Ferreira strzelali kolejno swoim przeciwnikom 3,3,4 gole co daje łącznie bilans 11-3.

Bardzo realna jest sytuacja, że o tym kto zostanie mistrzem jesieni zadecyduje przedostatnia kolejka. Organizatorzy jakby zdawali sobie sprawę z siły Porto i Benfici i specjalnie właśnie tak ułożyli tegoroczny terminarz. Dodaje to jeszcze większego smaczku Lidze Sagres 09/10.

Ligę Mistrzów czas zacząć

Już jutro inauguracja Ligi Mistrzów i na dzień dobry pojedynek Porto z Chelsea na SB. Dwa tygodnie temu pisałem, że Jesualdo Ferreira ma jeszcze dużo do zrobienia przed meczem z The Blues - po skrócie spotkania z Leixoes [niestety wróciłem późno w nocy i nie mogłem oglądnąć go] widać, że najprawdopodobniej wyciągnął odpowiednie wnioski. Perreira na którego non-stop narzekałem tutaj zrozumiał wkońcu jak ma wyglądać lewy obrońca Smoków i aż miło ogląda się jego rajdy pod bramkę rywala. Dużo pisałem też o Falcao, a ten w każdym meczu strzela bramkę - choć dalej mnie do końca nie przekonuje... gol w ostatniej kolejce to zasługa Hulka, a nie jego.

Wyklarowała nam się sytuacja jak będzie wyglądało ustawienie Porto przeciwko Chelsea. Zobaczymy najprawdopodobniej identyczny skład jak w sobotę, który Jesualdo konsekwentnie ogrywa w każdym meczu. O ile Hulk pokazał już rok temu, że najlepsze obrony muszą się go bać o tyle bardzo pozytywnie zaskakuje mnie Varela - czyżby duża wtopa Sportingu z pozbyciem się go? Ciężko będzie Rodriguezowi wygryźć młodego Portugalczyka ze składu. Oj ciężko.

A Chelsea? 5 kolejek, 15 punktów, 12 bramek strzelonych i ledwo 3 stracone. Klasa sama w sobie - chyba najlepszy zespół obecnie w Europie. Szczerze? Cieszę się nawet, że nie będzie Drogby i Bosingwy bo wtedy może być naprawdę kapitalny, wyrównany meczyk. Będzie to spotkanie z typu - każdą opcję akceptuję bez smutku, żalu, itp. Niech wygra po prostu lepszy jutro.

niedziela, 13 września 2009

Jest wielki finał!

Tak po zakończeniu spotkania wyglądał sektor gości. Tak cicho był cały mecz.

Od początku było wiadomo, że Falubaz straty odrobi - pytanie tylko kiedy to nastąpi. Na 5-1 jechali już w czwartym biegu i tym samym mieliby ponad 12 pkt przewagi ale po błędzie zrobił się wynik odwrotny. Genialnie jeździł Lindgren - 14+1, wrócił Protas i miał 11+1, Iversen [!!] walnął rekord toru. Wychodziło wszystkim poza bohaterowi pierwszego meczu Dobruckiemu - można mu wybaczyć za to co zrobił tydzień temu. Standardowo atmosfera na W69 kapitalna, pełen stadion i komplet zwycięstw na własnym torze przez cały sezon. Teraz zostały dwa ostatnie mecze. Mecze o złoto!

Lindgren i Dudek po ostatnim biegu

21 pkt przewagi!


Walasek z Lindgrenem!

15 tysięcy gardeł i jeden cel!



Hej hej Falubaz!


Przed meczem z Polonia

niedziela, 30 sierpnia 2009

Dwa tygodnie

Tyle czasu ma Jesualdo Ferreira aby z Porto zrobić działającą drużynę przed meczem z Chelsea. Drugie spotkanie na wyjeździe w lidze i drugie słabe ale za to tym razem wygrane. Ciężko bliżej określić co robił Helton w pierwszej połowie. Tutaj nie złapał, tutaj się minął, tu gdzieś poza linię wybił. Miał jedną dobrą interwencję - obronił instynktownie strzał z metra. Alvaro Pereira - ...? Nie radzi sobie na lewej stronie obrony - bezsensownie fauluje, złapał dzisiaj żółtą kartkę i co najważniejsze nie bierze udziału w akcjach ofensywnych. On też pozwolił na dośrodkowanie po którym padła bramka dla Naval. Widząc co się dzieje Jesualdo wpuścił na boisko Sapunaru i na lewą stronę przesunął Fucile. Nie takiego obrońcy potrzebuje Porto.

Ten który ma zastąpić Lisandro - Falcao. Zagrał trzy mecze, strzelił trzy bramki i dzisiaj dołożył asystę przy golu Vareli. Do poziomu Argentyńczyka jednak mu jeszcze sporo brakuje. Lisandro potrafił sobie sam wypracować sytuację, a Kolumbijczyk póki co jest tym od dostawiania nogi/głowy lub kopnięcia z karnego. Co jeśli zostanie odcięty od podań? Niemniej jednak jest sporo lepszą opcją od Fariasa. Ma większy potencjał, jest szybszy, lepszy technicznie. Wyrobi się chłopak - pytanie czy do inauguracji Ligi Mistrzów?

Słabo zagrali ci, którzy w połowie września będą próbowali przedrzeć się przez diament złożony z Essiena, Ballacka czy Lamparda - Belluschi i Meireles. Lepiej prezentowały się za to skrzydła Varela z Rodriguezem [Mariano niby ma asystę przy pierwszym golu ale zagrał słabo, na swoim stałym poziomie]. Jeden z nich zapewne będzie partnerował Hulkowi 15 września w Londynie.

Na tle Chelsea, która dzisiaj rozbiła 3-0 Burnley Porto wygląda póki co nijak. Całe szczęście, że na Stamford Bridge będzie mógł zagrać Hulk, a Rodriguez rozegra się już trochę po kontuzji. Dużo pracy ma Jesualdo Ferreira ale on to lubi - co roku udaje mu się znakomicie łatać dziury po sprzedanych zawodnikach więc i teraz nie może być inaczej.