poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Prawdziwy test

Zarząd Porto notorycznie postanawia nie ułatwiać pracy Jesualdo Ferreirze wraz z asystentami sprzedając mu rok w rok kluczowych zawodników. Kiedy w końcu Anderson wyleczył groźną kontuzję i wracał do świetnej formy wykupił go Manchester United - dodatkowo obronę osłabił Smokom Real podkupując Pepe. Po świetnym sezonie 07-08 kiedy Porto zdeklasowało resztę rywali w lidze przyszedł czas na kolejne osłabienia - tym razem z zespołu odeszli Bosingwa, Quaresma i Assuncao. Jednak dalej nie było mocnych na mistrzów Portugalii. Ten sezon będzie jednak inny - Jesualdo Ferreirę czeka prawdziwy test. Musi zbudować drużynę kompletnie na nowo.

Pinto da Costa postanowił pozwolić odejść z klubu dwóm zawodnikom stanowiącym kręgosłup Tetracampeonato [cztery z rzędu mistrzostwa] - Lisandro i Lucho.


Dwóch Argentyńczyków odpowiedzialnych dosłownie za wszystko, znakomicie się rozumiejących. Jeden był królem środka pola, który rozsyłał idealne piłki między zawodnikami. Gdyby nie on pewnie nie zaistniałyby znakomite skrzydła z których słynęło ostatnimi czasy Porto [kogoś takiego brakuje w Interze Jose Mourinho]. Drugi z kolei to typowy łowca bramek, król strzelców sezonu 07/08 i zarazem lider w klasyfikacji kanadyjskiej. Piłkarz uniwersalny - grający jako skrzydłowy bądź jako ten wysunięty. Teraz jednak nawet i oni odeszli [do tego Cissokho i Pedro Emanuel, który w ogóle już zakończył piłkarską karierę].

Z kim został Jesualdo Ferreira? Dalej ma Bruno Alvesa - dla mnie jednego z najlepszych CB w Europie, dalej ma Meirelesa, który zapowiedział, że musi teraz przejąć odpowiedzialność jako jeden z najbardziej doświadczonych w zespole. Jest świetny Hulk, sprawdzony Fucile na boku obrony i Helton na bramce. Reszta to albo gracze, którzy dotychczas nie umieli przebić się do pierwszego składu bądź zupełnie nowe nabytki.

Po dobrym pre-seasonie [Hulk w jednym z meczów w pojedynke pokonał Lyon] i meczu o Superpuchar Portugalii przyszedł czas na inaugurację przeciwko Pacos de Ferreira [rywal o Superpuchar przy okazji. Tam Porto wygrało 2-0]. Jesualdo Ferreira standardowo ustawił zespół 4-3-3 ze środkiem w postaci Belluschi, Fernando, Meireles oraz skrzydłami Mariano z Hulkiem. Na szpicy od pierwszych minut wybiegł Farias.

Pierwsze co rzucało się w oczy to Alvaro Pereira na lewej stronie obrony, który... boi się wybiegać do przodu. Fucile, który opanował to do perfekcji grając u boku Quaresmy, Lisandro czy Tarika robił to w przeciwieństwie do swojego rodaka non-stop. Jesualdo jednak prędzej czy później wpoi mu do głowy, że w tym klubie boczni obrońcy są dodatkową parą skrzydłowych. Taka filozofia tego trenera.

Zawiódł kompletnie Hulk, który od początku meczu biegał jakby za karę po boisku. O ile pierwsza żółta kartka trochę naciągana z tym uderzeniem w twarz tak druga jak najbardziej słuszna - ta akcja jest podsumowaniem jego występu pełnego frustracji. Musi wylać sobie kubeł zimnej wody na łeb i wziąć się na nowo do roboty. Teraz na niego spada odpowiedzialność za wyniki, teraz on będzie gwiazdą tej drużyny. Pozytywnie spisał się Belluschi, który raz trafił w poprzeczkę a raz jego strzał wyjął bramkarz oraz Falcao strzelec wyrównującej bramki.

Koniec jednak o meczu i czas poruszyć kwestię ustawienia Porto w tym sezonie, a konkretniej linii ataku. Będzie pewnie dalej forsowane ofensywne 4-3-3 z Hulkiem i Rodriguezem na skrzydłach. Wielką zagadką jest dla mnie co Jesualdo Ferreira widzi w Mariano.

Piłkarz ten nie umie kompletnie nic, jego gra to zwykłe dzieło przypadku. Ktoś kto ledwo co umie biegać po linii prostej, nie ma jakiejkolwiek techniki ani strzału nie pasuje do zespołu tej klasy. Szczerze to nie upchnąłbym go nawet w wyjściowej jedenastce Aldershot Town w League Two. On musi odejść, nawet za dopłatą. Zdecydowanie lepszą opcją byłby od niego Vieirinha ale tam były ponoć jakieś zgrzyty z trenerem i nigdy nie mógł się wykazać [talent ma nieziemski co pokazywał w młodzieżówkach Portugalii]. Generalnie jednak jak kontuzję ominą dwóch wymienionych na początku akapitu to ta pozycja jest dobrze obsadzona.

Problem pojawia się przy ostatniej, tej najbardziej wysuniętej opcji. Porto nie ma klasowego snajpera. Póki co tę rolę pełnił świetnie Lisandro, a jeszcze wcześniej Adriano miał swój genialny sezon 06/07. Teraz nie ma Argentyńczyka, a Brazylijczyk jest od dłuższego czasu bez formy. Zostaje więc Ernesto Farias i nowy nabytek Falcao. Ten pierwszy kompletnie nie przekonuje, niby coś ustrzeli ale jest to typowy sęp - dokładnie podać abym ja tylko dostawił nogę. Trzeba dać trochę czasu Kolumbijczykowi, potencjał na pewno ma większy od klubowego kolegi. Tutaj jednak widziałbym jeszcze jedno wzmocnienie.

Największą zagadką będzie zestawienie linii pomocy. Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia jak zastąpić Lucho [da się w ogóle...?]. Na pewno początkowo duża odpowiedzialność spadnie na Meirelesa jako tego "sprawdzonego" i z wyrobioną marką w zespole [+ po trochu na Fernando]. Po niedzielnym występie Belluschiego jest we mnie trochę optymizmu - ale daleko mu jeszcze do El Commendante. Ciężko jednak oczekiwać aby momentalnie nowy numer 7 zastąpił ten magiczny [od Harrego Pottera ;-)], który w przeszłości dał tyle radości kibicom swoimi nietuzinkowymi zagraniami [ale też nie taka będzie jego rola. To zadanie dla Hulka]. Tutaj jednak wierzę w to co cechuje Porto. Ten magiczny talent do wyławiania zawodników i następnie szlifowania ich w czołowych piłkarzy świata na swoich pozycjach. Jesualdo pokazał, że ma o tym nieziemskie pojęcie. Tym razem musi być tak samo - Belluschi godnie zastąpi Lucho... bo przecież mistrzostwa nie może wygrać Benfica!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz